Site icon Geek Cat

Hattu zmienia się w Geek Cat. Po co mi rebranding bloga?

[g1_lead]

Od dobrych kilku miesięcy zastanawiałam się nad zmianą nazwy bloga. O ile sporo osób kojarzyło mnie w sieci jako Hattu, o tyle sama ksywka niewiele mówiła ani o blogu, ani o mnie samej. Powitajcie zatem Geek Cata!

[/g1_lead]

Ostatnie miesiące przyniosły totalną posuchę na blogowym poletku. Jak zwykle – wpadłam w wir pracy, obowiązków i projektu, który totalnie zawrócił mi w głowie. Ale tęskniłam – nie powiem, że nie. Nie będę zgrywać Królowej Śniegu, zaprzeczając, że brakowało mi i regularnego blogowania i Waszych dyskusji w komentarzach. I wiecie co? Nawet zaczęłam planować wielki powrót, ale los zadrwił ze mnie okrutnie.

Awaria bazy danych.

Wiele z Was zauważyło, że niedawno wpisy na blogu, jak za dotknięciem magicznej różdżki, zamieniły się w tysiące krzaczków, które nijak nie chciały nawet przypominać w miarę sensownych teksów. Z bólem serca, po analizie wszelkich za i przeciw, postanowiłam zacząć od nowa. Ratowanie starego bloga zajęłoby zbyt dużo czasu, którego nie chciałam tracić. Zamiast inwestować tygodnie (jeśli nie miesiące) we wskrzeszanie trupa, odpaliłam nowego WordPressa, wykupiłam domenę i ustawiłam przekierowanie. Nawet udało się odratować kilka tekstów, które już czekają na Was na stronie głównej. Częstujcie się.

Ok, ale skąd Geek Cat?

 

Ksywki są jak przekonania. Przylgnie taka do ciebie, ale po pewnym czasie po prostu z niej wyrastasz.

Tak było i w tym przypadku. Wieki temu (7-8 lat wstecz?) blogowałam na Blogspocie i przez jedną ze swoich ówczesnych ksywek nazwałam tamto miejsce w sieci Call-Me-Hattu. Już dawno nie ma po nim znaku, ale kolejny blog trafił pod adres Hattu.pl. Nie miałam wtedy pomysłu na nic ciekawszego, a skoro czytelnicy kojarzyli mnie jako Hattu, to postanowiłam to kontynuować.

Tak oto fiński „kapelusz” zamienił się w bladą, aczkolwiek całkowicie polską blogerkę, która od kilku lat tworzyła dla Was wpisy. Z czasem zmieniło się sporo. Tematyka bloga, moje zainteresowania, moje życie. Studia prawnicze zamieniłam na grafikę, pojawiła się pierwsza poważna praca, zlecenia, nowe, ciekawe projekty. Moja osobowość i zainteresowania ewoluowały, coraz mocniej zmierzając w stronę organizacji, technologii, mediów i marketingu, natomiast nic nie znacząca ksywka zaczęła uwierać jak ziarnka piachu w trampku.

W miarę rozwoju kilku projektów stawałam się również coraz bardziej kojarzona z nazwiska, stąd też pomysł, by stać się po prostu sobą. Osoby, które dobrze mnie znają, właśnie tak definiują mnie najkrócej – geek cat. Ta Justyna Kot, geek girl. Ta od GDG i blogowania. Google fan-girl.

Zatem jestem. Geek Cat. Witajcie. Piąteczka.

Exit mobile version