Site icon Geek Cat

COVID-19 ma wpływ na wszystkich. Pandemia się skończy, a praca zdalna – niekoniecznie

Dzisiaj o godzinie 11:00 zakończyła się konferencja prasowa Premiera RP – Mateusza Morawieckiego oraz Ministra Zdrowia – Adama Niedzielskiego. Ogłoszono nowe obostrzenia w związku z gwałtownym wzrostem zachorowań na COVID-19. 25 marca 2021 roku zanotowano aż 34 151 nowe zachorowania, zmarło 520 osób. W obliczu szalejącego wirusa SARS-CoV-2 wielu z nas zadaje sobie pytanie: „kiedy wrócimy do biur?”. A może lepiej zapytać: „czy wrócimy do biur?”.

Doświadczenie moje, Justyny, moich znajomych oraz osób, z którymi rozmawiam na co dzień pokazuje jasno: zdecydowana większość przedsiębiorstw, w których możliwe jest realizowanie zadań w sposób zdalny, wypracowała procesy oraz procedury pozwalające na to, aby zatrudnieni pracowali w domach. Przejście na taki model jest kluczowe, aby do transmisji wirusa nie dochodziło w miejscach pracy: okazuje się, że wiele firm w Polsce, mimo trwania wcześniej okresu „między falami”, w dalszym ciągu zachęcała pracowników do tego, aby nie pojawiali się w siedzibach.

Wśród osób, które zostały zmuszone do tego, aby pracować zdalnie znajdują się również takie osoby, które mają już zdecydowanie dość braku kontaktu z ludźmi. Spotkania realizowane online, telefony, komunikacja tekstowa przez Slacka, Microsoft Teams lub inny komunikator absolutnie nie zaspokaja potrzeby widywania się z koleżankami oraz kolegami. Zwykła rozmowa przy ekspresie do kawy z innymi członkami zespołu to coś, za czym wiele osób tęskni. Stałe poczucie zagrożenia, samotność oraz lęk związany z aktualnie trwającą pandemią to rzeczy, które mogą indukować poważniejsze, negatywne stany wpływające na stan psychiki.

COVID-19 i praca zdalna. Powrót do biur może być problematyczny – również po pandemii

Pewne jest to, że pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 wreszcie się zakończy: miejmy nadzieję, że jak najszybciej. Nie chcemy jednak mówić o tym, kiedy to może nastąpić, nie czujemy się kompetentni, aby o tym mówić. Chcemy jednak zwrócić uwagę na pewne zjawisko, o którym już od pewnego czasu mówią naukowcy.

Warto odnieść się do tego, co mówi badanie Harvard Business School Online – w ankiecie na tapet wzięto postawy Amerykanów dotyczące pracy zdalnej. Nie chodziło tutaj jednak o pracodawców, a o samych pracowników. Wynik nie jest zaskakujący, jednak odrobinę zadziwia odsetek osób, które cieszą się z aktualnego, zdalnego modelu pracy.

Prawie 81 procent ankietowanych odpowiedziało, że albo nie chcą wracać już do biur lub chcieliby, aby ich model pracy był hybrydowy (praca zdalna przeplatana pracą w biurze). 27% pracowników ma nadzieję na pracę zdalną w pełnym wymiarze, 61% chciałoby pracować zdalnie dwa, trzy dni w tygodniu.

Tak o pracy zdalnej mówią Amerykanie. Okej – rzecz stała się w Stanach Zjednoczonych, o sprawie mówią jedynie pracownicy (nie pracodawcy). Jak to się ma do tego, co będzie „po pandemii” COVID-19? Oczywiście, to nie pracownicy bezpośrednio kreują sposoby realizacji pracy w przedsiębiorstwach (choć nie można im odmówić istotnego wpływu na to), ale i sami pracodawcy zaczynają dostrzegać to, że praca zdalna nie musi oznaczać mniejszej kontroli nad tym, jak pracują osoby zatrudnione w firmach. Wiele przedsiębiorstw, które znam (głównie branża IT) to doskonałe przykłady sukcesu pracy zdalnej. Czy efektywność pracowników zmniejszyła się? Nie, absolutnie nie. Niektóre przypadki pokazują, że nawet drastycznie się zwiększyła.

Wcześniejsze badanie tego samego podmiotu, którego skrót znajduje się tutaj wskazuje, że około 16 procent osób, które obecnie pracuje zdalnie, pozostanie w takim modelu pracy. Najwięcej specjalistów w tym odsetku będzie pochodzić z branży informatycznej, co w żaden sposób nie dziwi – istotna część pracowników działających w tym sektorze albo miała już do czynienia z pracą zdalną, albo w takim modelu funkcjonowała jeszcze przed pandemią COVID-19.

Powodów, dla których ten stan rzeczy utrzyma się w takich ośrodkach jest kilka:

Jeżeli miałbym odnieść pracę zdalną do swojego przypadku – jeszcze na długo przed nią wykonywałem obowiązki zawodowe w ten sposób. Na co dzień jestem głównie mediaworkerem: praca na Antyweb nauczyła mnie umiejętności pracy w niemal każdych warunkach. Materiały do serwisu technologicznego przygotowywałem w takich miejscach jak: kawiarnie, autokar, korytarze techniczne imprez technologicznych, samoloty, hale wystawiennicze, pressroomy pełne dziennikarzy z całego świata – nie zawsze mając dostęp do biurka i świeżej kawy. Praca na podłodze, z laptopem na kolanach, w atmosferze wyścigu o pierwszeństwo w opublikowaniu danego newsa oraz kończącej się baterii – to tylko skrót moich doświadczeń w tym zakresie. Praca w bezpiecznym domu, przy wygodnym biurku, mając do dyspozycji ciepłą kawę to coś, co doskonale znam i absolutnie mi to nie przeszkadza.

Nieoczekiwane skutki pandemii COVID-19. Rewolucja w modelu pracy wywołuje ciekawe zjawiska

Co znamienne w kwestii rozważań nad pracą zdalną po pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, praca zdalna ma szansę pozostać z nami dłużej z powodu nieoczekiwanych zasadniczo reperkusji. Wygląda na to, że taki model wykonywania swoich obowiązków może mieć istotny wpływ na środowisko naturalne. Zastanówmy się nad tym, ile osób codziennie dojeżdża do biur – czy to za pomocą prywatnych pojazdów, czy za pomocą zbiorkomów. To implikuje pewne koszty dla środowiska naturalnego – całkowicie zrozumiałe.

Przed pandemią, wielu z nas w trakcie realizacji obowiązków zawodowych musiało wyjechać gdzieś dalej: po to, aby spotkać się z klientem, odbyć jakieś szkolenie lub w ramach delegacji. Przelot samolotem, dojazd autokarem, prywatnym samochodem w takie miejsce również oznacza pewne straty dla środowiska – wyemitowanie szkodliwych gazów trujących atmosferę.

Jak wspomniałem wcześniej – przed pandemią COVID-19 normą było to, że co jakiś czas wyjeżdżałem za granicę po to, aby uczestniczyć w targach lub eventach organizowanych przez marki technologiczne – to zupełnie normalne w gronie dziennikarzy technologicznych. Dajmy na to – firma X chce się pochwalić nowymi telefonami, zabiera więc mediaworkerów największych redakcji do na przykład Londynu na „wypad”. W najczęściej prestiżowym / modnym miejscu mamy okazję zrobić zdjęcia nowym sprzętom, wstępnie je przetestować, a przy okazji – możemy pozwiedzać ciekawe miejsca lub po prostu pobawić się na zamkniętej imprezie.

Tego typu eventy – sądzę – to już przeszłość. Wielu producentów elektroniki użytkowej, w szczególności smartfonów oraz innych chwytliwych sprzętów zauważyło, że eventy na które zaprasza się dziennikarzy są horrendalnie drogie. Mediaworkerów trzeba zakwaterować (najczęściej w bardzo dobrym hotelu), wyżywić (catering w trakcie imprez, posiłki w trakcie eventowych dni i zabawić (budżety na wieczorne imprezy integracyjne – to temat na osobny artykuł).

Zastanawiam się w tym momencie nad przełożeniem MWC 2021 na lato – impreza odbędzie się na żywo, ale z restrykcjami. Wystarczy jednak, że w na przełomie czerwca i lipca (bo wtedy odbędą się targi), sytuacja pandemiczna się pogorszy i po kolejnej odsłonie MWC pozostaną „zgliszcza”. Czy to początek końca MWC i innych, podobnych imprez? Wiele osób, z którymi ostatnio rozmawiałem mówi jasno: najprawdopodobniej tak.

Bo przecież szkolenie, event – premierę urządzeń można ograć „na żywo” bez robienia sobie ogromnych kosztów. Słyszałem wiele na temat tego, ile mogą kosztować stoiska na MWC w eksponowanych miejscach – od kwot boli zwyczajnie głowa. Okej, wiem, że targi to okazja do tego, aby zebrać tak bardzo istotne kontakty biznesowe. Ale czy to jedyna okazja? Czy da się to zrobić obecnie inaczej? Pewnie, że się da.

Praca zdalna nie będzie benefitem. Stanie się normą

Może nie dla wszystkich, nie od razu, ale pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 znacząco przyspieszyła ten trend. Nie będę zdziwiony, gdy w ofertach pracy na różnych pozycjach praca zdalna będzie coraz częstszym gościem – i to nie w formie „incydentalnej”, lecz stałej. W innych przedsiębiorstwach model hybrydowy będzie bardzo szeroko stosowany z uwagi na wypracowane już procesy pozwalające na funkcjonowanie w pandemicznej rzeczywistości, kiedy to trzymanie ludzi w biurach to proszenie się o tragedię. Wszystko to dziać będzie się w momencie, gdy wyjedziemy już z koronawirusowego koszmaru.

Pandemia COVID-19 natomiast, w mojej opinii istotnie wpłynie na nasze zachowania w społeczeństwie. Zachęcanie do dezynfekcji rąk przed wejściem do sklepu najpewniej z nami pozostanie. Wypychanie kaszlących, kichających pracowników „na zdalną” – nie będzie niczym dziwnym. Noszenie maseczki w sytuacji, gdy mierzymy się z nawet choćby przeziębieniem (na wzór Japonii m. in.) – również. Nie zdziwię się, jeżeli podawanie sobie ręki w miejscu pracy będzie rzadszym widokiem, a dystans społeczny pozostanie w pewnej formie w przestrzeni publicznej – może już nie na drodze rozporządzeń, a przyzwyczajeń pewnej części społeczeństwa. Sam znacznie lepiej czuję się, gdy nikt nie chucha mi na szyję w trakcie stania w kolejce.

Drodzy Czytelnicy – życzę Wam i Waszym rodzinom dużo zdrowia w tych pandemicznych czasach.

Exit mobile version