Site icon Geek Cat

Motorola uderza głową w mur. Inni tego próbowali – to droga donikąd

Motorola

Wydaje się, że Motorola w ostatnim czasie ma tylko dobre pomysły na smartfony. Okazuje się jednak, że ten najnowszy to coś, czego wielu już próbowało i za każdym razem wychodziło średnio. Ostatecznie nikt nie raczył potraktować telefonu komórkowego jak pełnoprawny komputer.

Użytkownicy, którzy aktualizują telefon Motorola Edge Plus, mogą już korzystać z aktualizacji Android 11. I od tego uaktualnienia, możliwe będzie podłączenie urządzenia do większego ekranu, klawiatury oraz myszy i korzystanie z komórki tak, jakby była komputerem. W przypadku Motoroli, po połączeniu telefonu z większym ekranem, uruchamia się interfejs „Ready For”, który jest zwyczajnie nakładką na Androida, która stawia na obsługę urządzenia za pomocą zewnętrznych peryferiów oraz wielookienkowość – jak w znanych dobrze użytkownikom smartfonów systemach operacyjnych. Czy to już czas na wyrzucenie swojego laptopa na śmietnik?

Nie sądzę. Motorola Ready For to kolejna odsłona dobrze znanego na rynku pomysłu

I szczerze – każdy jak dotąd nie wypalił. Użytkownicy zwyczajnie lubią jak na razie podział: smartfon osobisty, wręcz intymny; laptop – głównie do pracy. Microsoft w okresie, kiedy jeszcze aktywnie eksploatował markę Lumia oraz dział mobilny Nokii, wewnątrz Windows 10 Mobile zaprezentował tryb Continuum, który pozwalały uruchomić telefony Lumia 950 i 950 XL. Jak to działało? Przaśnie – żaden deweloper nie myślał poważnie o tym trybie i nie tworzył dla niego aplikacji. Poza tym, wszystko działało ociężale, mało atrakcyjnie. Ktoś, kto twierdził, że na tym sprzęcie da się pracować jak na komputerze – kłamał.

Po tym, Samsung wypalił ze stacjami dokującymi DeX. I szczerze, działało to już dużo lepiej jak tryb Continuum w Windows 10 Mobile. Być może przez nowsze podzespoły telefonu Samsunga, a być może przez to, że koreański gigant technologiczny stał się lepszym twórcą oprogramowania niż skostniały Microsoft, który nieco na siłę chciał być „fajny”? Trudno powiedzieć. Ale śmieszne było to, że ci, którzy próbowali połączyć telefony Samsunga zgodne z DeX przez Microsoft Display Dock, który wcześniej służył do uruchamiania trybu Continuum… zostali zaskoczeni. Telefony poprawnie uruchamiały się w trybie DeX. Samsung miał przy tej okazji krótki mariaż z Linuksem: w ramach projektu Linux On DeX. Jednak ten pomysł porzucono w 2019 roku, przy okazji aktualizacji do Androida 10. Powodem było zainteresowanie samym projektem (nikłe) – podobnie jak nikłe zainteresowanie trybem DeX.

Motorola około 10 lat temu próbowała zainteresować rynek dockiem Atrix 4G, gdzie proponowała telefon, który można „wstawić” do docka z ekranem i peryferiami laptopa. Jak to wyszło? Mało kogo to interesowało, bo tego typu rozwiązanie wymagało od użytkownika wielu kompromisów. Wydajnościowych, platformowych i w kontekście rozbudowy urządzenia. Atrix 4G nie oferował nic dobrego pod tym względem.

Jak na razie, wolimy standardowy podział: laptop + telefon

Po pierwsze – nie da się ukryć – macOS i Windows to obecnie tak dojrzałe systemy, że nie boimy się z nich korzystać, mając przy okazji swoje ulubione programy i przyzwyczajenia. Telefony to dla nas bardzo prywatne, wręcz intymne sprzęty – chodzimy z nimi niemal wszędzie. Owszem, telefon może służyć do pracy, ale na pewno nie takiej, jaką wykonuje się na komputerze – nie w takim wymiarze. Gdy trzeba wykonać zaawansowany projekt w Illustratorze – sięgniecie do kieszeni, czy udacie się do biurka?

Pewnie, za jakiś czas naprawdę wiele aplikacji znajdziemy w wersji webowej: tego nie unikniemy. Wtedy już sama platforma, z jakiej będziemy korzystać, przestanie mieć znaczenie w wielu przypadkach. Ale ludzie tak łatwo nie zrezygnują z laptopów. Te okazują się być lepsze do pisania, do szybkiego wykonywania powtarzalnych zadań – takich, które na telefonach wykonuje się co najwyżej incydentalnie. Nawet, gdyby można było uruchomić interfejs desktopowy wewnątrz mobilnego OS-u.

Po drugie – ludzie po prostu lubią ten podział. Telefon bardziej osobisty, laptop / stacjonarka do pracy. Łączenie telefonu z możliwościami komputera zawsze okazywało się atrakcyjnym kierunkiem, ale donikąd. Można zmierzać w obiecującą stronę, ale ostatecznie nie dojść do niczego konkretnego. Tego próbował Microsoft, próbował tego Samsung, a Motorola… cóż. Próbuje po raz drugi. Nie będę zaskoczony, jeżeli wsparcie w kontekście aktualizacji dla „Ready For” od Motoroli zostanie porzucone w ciągu najbliższego roku – dwóch.

I nie, nie uważam, że ciekawie byłoby móc streamować gry poprzez Google Stadia wykorzystując do tego tylko telefon podłączony do klawiatury, myszy oraz monitora. Inaczej – byłoby obiecująco i wiem, że to jest możliwe. Ale nie jest to dla mnie „game changer”. Dla mnie coś, na czym pracuję ma działać – wiem, że laptop z Windows lub dowolny Macbook będą to robić zawsze i wszędzie. W przypadku mobilnych OS-ów zdarzają się pewne kompromisy, na które iść nie chcę. Albo – niech znajdzie się takie rozwiązanie, które zmieni moje zdanie. Nie mówię „nie” na zawsze. Ale na razie muszę przyznać, że jestem nieprzekonany. Albo inaczej – zrażony, głównie po porażce Microsoftu.

Exit mobile version