Site icon Geek Cat

Ulubione gry z dzieciństwa (jeśli urodziłeś się w latach 90. zgodzisz się ze mną!)

Geek Cat - Ulubione gry komputerowe z dzieciństwa

Jak to mówią ludzie internetu, gimby nie znajo i chyba faktycznie, ciężko współczesnym nastolatkom zrozumieć fenomen kanciastej Lary Croft z pierwszych części Tomb Raidera czy hydraulika biegnącego w prawo, zbierającego grzyby i skaczącego po głowie słodkim stworkom w nieskalanym jakimikolwiek efektami specjalnymi świecie.

Jeśli jednak tak jak ja, urodziłeś się na początku lat 90. to z pewnością z sentymentem wrócisz do starych, dobrych serii i powspominasz razem ze mną te czasy, kiedy nikogo nie dziwiła kwadratowa grafika i wszechobecne dyskietki 🙂

Moje ulubione gry komputerowe z dzieciństwa:

1. Simsy

Wszyscy krzyczą, że to babska gra, a prawda jest taka, że niemal każdy z moich kumpli grał w Simsy (pomijając fakt, że męska gra skupiała się głównie na wymyślnym unicestwianiu bohaterów). Przyznaję się bez bicia, że mimo niemal 26 lat na karku ciągle mam sentyment do tej gry, mimo że moja gra w głównej mierze sprowadza się do projektowania niezliczonej ilości domów… #KotArchitekt)

2. Sim City

Przygodę z Sim City zaczęłam od wydania SC 3000 i mimo, ze wieki już w to nie grałam, ciągle mam w sobie pokusę stworzenia idealnego, utopijnego miasta… No bo kto takiej pokusy nie miał? 😉

3. Mario

Mario to kultowa gra, jeszcze z czasów, kiedy nikt nawet nie śnił o kompie – wszyscy tłukli w Mario na Pegazusach. Pamiętam, że potrafiliśmy spędzić ze znajomymi niejeden jesienny wieczór, przechodząc kolejne poziomy, robiąc uniki przed latającymi rybami, zbierając grzybki, szukając fasolek i skacząc po rurach (tudzież chmurkach). Tak niewiele człowiek potrzebował wtedy do szczęścia… 😉

4. Need For Speed

Simsy Simsami, ale to wyścigówki były zawsze moim numerem 1 – szczególnie Need For Speed. Przyznam, że w to grałam chyba najdłużej i byłam całkiem niezła (może dlatego, że raczej trzymałam się z kumplami i często po szkole robiliśmy sobie rozgrywki, więc trzeba było trzymać poziom… 😉 Swoją przygodę z NFS zaczęłam od Hot Pursuit, potem namiętnie grałam ze znajomymi w Underground 1 i 2, Hot Pursuit 2, „liznęłam” też Carbona i Most Wanted.

5. Tomb Raider

Miło było grać w TR i patrzeć, jak na przestrzeni lat zmienia się grafika gry, szczególnie, że światy w kolejnych częściach były naprawdę fajnie narysowane. TR był też takim małym fenomenem – już pierwsze wersje dawały graczowi poczucie wolności, mimo, ze świat gry był liniowy. Niby ścieżka była od początku do końca ustalona, jednak gra pozwalała na wałęsanie się godzinami po poszczególnych światach już w pierwszych częściach gry. Nikomu nie przeszkadzała wtedy do bólu kwadratowa Lara, skoro można było urządzić sobie rajd motorówką po krętych kanałach Wenecji lub zrobić psikusa lokajowi i w trakcie sesji treningowej w rezydencji Lary, zamknąć staruszka z tacą wypełnioną filiżankami na herbatę w… chłodni. BTW, czy komuś udało się w końcu wejść do tajnej skrytki ukrytej w środku labiryntu, który znajdował się w ogrodzie przy rezydencji? Ok, chyba zaczynam się rozpisywać, więc nie będę wspominać o kolejnych częściach – wierzę, że znajdzie się kilka osób, które podzielą się swoimi wspomnieniami na ten temat w komentarzach 😉

6. Collin McRae Rally 2

To była pierwsza „prawdziwa” gra na pierwszym kompie, jaki miałam. Razem z rodzeństwem godzinami ścigaliśmy się po bezdrożach, a gdy do perfekcji opanowaliśmy omijanie betonowych snopków siana (ależ to było irytujące, tak samo, jak stalowe drzewa i krzaki!) za pomocą strzałek klawiatury, wujek postawił przed nami kolejne wyzwanie – przejechać trasę z taką samą gracją, ale już za pomocą kierownicy do gry. To było niemal niewykonalne 🙂

7. Jazz JackRabbit

Pamiętacie tego zwariowanego królika? Jazz to także jedna z pierwszych gier komputerowych, z jakimi miałam styczność i mimo, że wolałam przygody Lary Croft, czy wspomnianego wyżej Collina, to ten zmutowany królik też był niezły, zwłaszcza, że gra miała niezliczoną ilość poziomów. Gdyby nie nieco irytująca ścieżka dźwiękowa, może lepiej wspominałabym tę grę, jedna jedno trzeba przyznać – niejedno popołudnie spędziliśmy grając własnie w Jazza.

8. Harry Potter

Byłam prawdziwym maniakiem Harry’ego Pottera, dlatego nie mogłam odpuścić sobie także gier z przygodami tego czarodzieja. Gra była naprawdę fajnie zrobiona, nawiązywała do fabuły książek, jednak zdecydowanie nie była ich odzwierciedleniem 1:1. Niemniej jednak serwowała graczom sporo urozmaiceń i w moim odczuciu była świetną przygodówką. I jeszcze jedno… czy Wy też nie cierpieliście misji, w których trzeba było latać na miotle? samo latanie było ok, ale rozgrywki, w których trzeba było pokonać określony tor przeszkód w wyznaczonym czasie zawsze mnie irytowały.

9. Lego Racers

Gra idealna na zabicie nudnych lekcji informatyki, zwłaszcza, gdy miało się jakieś 10 lat 😉 Zawsze udało nam się namówić nauczyciela, by szybko zrealizował lekcję i dał nam pograć przez resztę czasu, a że gra była nieszkodliwa (komu przeszkadzają wyścigi ludzików z klocków LEGO?) to nigdy też nie było z tym większego problemu.

A Wy jakie gry z dzieciństwa wspominacie? W co graliście najchętniej?

 

Exit mobile version