Site icon Geek Cat

Najbardziej irytujące mity o blogowaniu

Popularność, łatwe pieniądze, sojowa kawa ze Starbunia na Instagramie, afery i podkładanie sobie kłód pod nogi na każdym kroku – blogosfera nie musi nam się kojarzyć w ten sposób. Dziś kilka najbardziej irytujących mitów o blogowaniu. 

Wokół blogosfery narosło sporo mitów, które w mojej opinii są dosyć krzywdzące. Blogowanie coraz częściej wymaga znajomości warsztatu dziennikarskiego, podstaw SEO, marketingu, fotografii. Nie boję się stwierdzić, że spokojnie możemy już mówić o zawodzie blogera (zobacz też: „Zawód bloger. Jak zarabiać na blogu i odnieść sukces”), a mimo to mnóstwo osób kojarzy blogerów ciągle z beztroskimi ludźmi, którzy spędzają dnie na popijaniu kawy z modnej kawiarni, publikowaniu selfie na Instagramie i dostającymi dziennie setki „darów losu” od najróżniejszych firm. O ile mity na temat postrzegania blogera to temat na odrębny wpis (może zatem pojawi siętaki w przyszłości), o tyle dziś chciałam podzielić się z Wami kilkoma mitami o blogowaniu, które chyba najbardziej mnie irytują.

Przez to, że prowadzę spotkania dla blogerów w moim mieście (pozdrowienia dla pozostałej częściu teamu I blog Rzeszów!) sporo osób zaczynających swoją blogową ścieżkę, lub rozważających jej podjęcie, zwraca się do mnie po porady. Dopytując, od czego zacząć, najczęściej powtarzają się obawy, które zebrałam dla Was poniżej.

Jeśli jesteście blogerami, zachęcam Was do podzielenia się swoimi wnioskami w komentarzach – jakie jeszcze mity na temat blogowania spotykacie? Rozwiejmy je wspólnie! 🙂 A tymczasem…

Najbardziej irytujące mity o blogowaniu

#1 Jedynym sposobem na zarabianie na blogu są posty sponsorowane

Niestety, ale mimo ogromnego rozwoju blogosfery w kwestii sposobów na monetyzowanie swojego zasięgu i tworzonych treści, ciągle jeszcze dominuje w pewnych środowiskach przeświadczenie, że najpewniejszą i najlepszą (o ile nie jedyną!) metodą zarabiania na blogu są wpisy sponsorowane.

Oczywiście, jest to jeden z najpopularniejszych chyba sposobów zarabiania, ale na szczęście dostępnych jest także wiele opcji bardziej korzystnych np. dla blogerów z mniejszym zasięgiem, gdzie nie liczy się ilość UU a np. pewna renoma czy postrzeganie blogera jako eksperta w określonej dziedzinie.

Jak zatem jeszcze można zarabiać na blogu? Oto kilka pomysłów:

#2 Potrzebujesz milionów odsłon, by zarabiać na blogu

Im blog bardziej popularny, tym bardziej atrakcyjny dla reklamodawców – wiadomo, za popularnością stoi szerokie grono potencjalnych odbiorców komunikatu reklamowego marki współpracującej z blogerem, ponadto popularni blogerzy są także postrzegani jako swoiste wyrocznie w swoich dziedzinach. Warto dążyć do budowania wartościowej społeczności wokół swojego bloga, jednak wbrew pozorom nie potrzebujesz milionów odsłon, aby zacząć przynajmniej w części monetyzować swoje działania. U blogerów z mniejszą społecznością mogą sprawdzić się np. takie formy zarabiania, jak sprzedaż własnych produktów, czy system afiliacyjny (w tym zakresie bardzo atrakcyjny program ma np. Ceneo).

#3 Musisz być wszędzie

Czy bloger musi być w każdym medium społecznościowym? Nie! Jestem zwolennikiem otwierania się na nowe platformy (lubię nowinki, a zawodowo zajmuję się marketingiem internetowym, więc poniekąd to wymusza na mnie znajomość nowych platform i zasad komunikacji za ich pośrednictwem), jednak nie na siłę. Jeśli nie czujesz się dobrze na Snapchacie, to nie musisz być tam obecny na siłę. Podobnie z innymi aplikacjami. Wybierz te, które dobrze uzupełniają Twoją blogową działalność i na których czujesz się swobodnie. Nie ma sensu zakładać 10 profili, jeśli tylko 2 z nich będą aktualizowane na bieżąco, a na pozostałych będzie hulał wiatr… 😉

#4 Musisz dodawać wpis jak najczęściej

Oczywiście, czytelnicy cenią sobie regularność w blogowaniu i do tego zachęcam, ale (na szczęście) odchodzimy od czasów, kiedy za normę przyjmowało się wrzucanie minimum jednego posta dziennie. Come on, czy da się tworzyć wartościowe artykuły codziennie, mając przy tym np. inne obowiązki, jak praca na etacie, studia, czy inne poboczne projekty? Jeśli tak, to zapewne sporym kosztem (próbowałam!).

Obecnie odchodzi się od tego trendu. Jak dobrze ujął to Jason Hunt w zestawieniu trendów w blogosferze na 2016 rok, obecnie coraz bardziej będzie się liczyć obecność blogera poza jego blogiem. U mnie przejawia się to np. zarezerwowaniem bloga na artykuły dotyczące konkretnych, jak najbardziej ponadczasowych tematów. Do bieżących wydarzeń odnoszę się natomiast najczęściej na Twitterze i tam też staram się umieszczać linki czy myśli, które w moich osobistych kryteriach są zbyt krótkie lub zbyt „małe” by umieścić je na blogu. Decentralizacja treści będzie na nas poniekąd wymuszać zmniejszenie częstotliwości publikowania na blogach, ale mam nadzieję – z pożytkiem dla wzrostu jakości prezentowanych tam treści 🙂

#5 Blogspot jest lepszy niż WordPress… lub odwrotnie 😉

To, że X blogerów pisze na WordPressie nie oznacza, że platforma ta będzie lepsza także dla całej reszty. Znam sporo osób, które z powodzeniem prowadzą popularne blogi na Blogspocie czy Tumblr i wcale nie mają z tego powodu kompleksów. Tutaj jest w mojej opinii podobnie, jak z obecnością w mediach społecznościowych – wybierz to miejsce, które odpowiada Twoim potrzebom i w którym czujesz się dobrze. Mój blog stoi wprawdzie na WordPressie i za nic nie przesiadłabym się obecnie na inną platformę, ale nie oznacza to, że poleciłabym WP każdemu. Najlepszy system to ten, który sprawdza się w Twoim indywidualnym przypadku.

Zobacz też: Gdzie założyć blog? Spis wskazówek i charakterystyka najpopularniejszych platform

#6 Nie udostępniaj wpisów innych blogerów, bo skradną Ci czytelników!

Kolejny mit, który na równi bawi mnie, co smuci. Mam wrażenie, że mnóstwo blogerów widząc wartościowy tekst kolegi, woli go przemilczeć, aniżeli podzielić się nim ze swoimi czytelnikami. Dlaczego? Jako blogerka staram się dostarczać przydatne artykuły swoim Czytelnikom, nie tylko w postaci moich wpisów. Na moim Twitterze, czy w serii Coffee Break możecie znaleźć sporo linków, które uważam za godne polecenia 🙂 Jeśli ktoś robi kawał solidnej roboty, to uważam, ze trzeba to docenić – a w świecie wirtualnych kciuków uniesionych w górę, podanie takiego tekstu dalej to jedna z form docenienia autora. Dzielcie się dobrymi materiałami, bez obawy o stratę czytelników – co to za bloger, który się tego boi? Czy to nie oznaka, że nie wierzymy w siłę swoich własnych tekstów? Stop! 🙂

Zobacz też: Własny biznes krok po kroku – od czego zacząć? >>

 Jakie jeszcze mity na temat blogowania spotykacie?

Spodobał Ci się ten artykuł? Podaj dalej!

Exit mobile version