Site icon Geek Cat

Praca w podróży – z tymi urządzeniami się nie rozstaję

Geek Cat -Praca w podróży - z tymi urządzeniami się nie rozstaję

Śmiem twierdzić, że praca w podróży to w dobie szybkiego internetu i miniaturyzacji nic innego jak… czysta przyjemność. Zwłaszcza, że wystarczy naprawdę niewiele, by być przygotowanym na wszelkie okoliczności. Sprawdźcie, jakie urządzenia zabieram zawsze ze sobą.

Jak na prawdziwą geek girl przystało, nowe technologie, oraz różnego rodzaju aplikacje i urządzenia ułatwiające codzienne życie to coś, bez czego nie wyobrażam sobie swojej codzienności. Bardzo cenię sobie to, że przyszło mi żyć w XXI wieku – w dobie szybkiego internetu oraz szerokiego dostępu do wiedzy i informacji.

Dzięki temu nawet dłuższy wyjazd nie wiąże się z odcięciem od prowadzonych projektów. Wystarczy lekki laptop i dostęp do internetu, aby na szybko przejrzeć maile, odpisać na pilne wiadomości, czy w wolnej chwili zająć się przygotowaniem jakiegoś artykułu. Social media? W trakcie podróży spokojnie możesz się nimi zająć, korzystając ze smartphone’a i kilku popularnych aplikacji.

Dziś dzielę się z Wami swoim zestawem minimum – znajdziecie tu urządzenia, które zawsze zabieram ze sobą w podróż i które już nie raz uratowały mi życie (przynajmniej to online… ;)).

Praca w podróży – z tymi urządzeniami się nie rozstaję

#1 Laptop

Obecnie korzystam z 13-calowego Acera V13 (dysk SSD, 8GB RAM, Procesor Intel Core i5). Pracuję na nim już ponad 2,5 roku i muszę przyznać, że nie dał mi jeszcze powodów do większych narzekań. Ciągle działa bardzo sprawnie – bez problemu obsługuje podstawowe zadania i apki. Nie ma problemu z kilkunastoma (częściej: nawet kilkudziesięcioma…) pootwieranymi kartami w Chrome (tak, niestety jestem z tych, którzy ciągle mają odpalone masę kart w przeglądarce), większymi plikami i projektami do „zmielenia” w Photoshopie, czy z wyrenderowaniem jakiegoś filmu w Adobe Premiere.

Nie oszczędzam go i wożę ze sobą wszędzie. Powoli rozglądam się za jego (lżejszym) następcą (bo jednak niekiedy noszenie dodatkowego 1,5 kg w plecaku czy torebce daje mi się we znaki), ale pomijając ten jeden szczegół, nie mam mu nic do zarzucenia.

[AKTUALIZACJA 2018] Od kilku miesięcy Acera V13 zastąpił mi (zwłaszcza, gdy w grę wchodzi praca w podróży) 13-calowy Macbook Air. Jest lżejszy, workflow jest naprawdę przyjemny, a i pod względem wydajności (zwłaszcza w stosunku do moich potrzeb i wymagań) jak na razie spokojnie daje radę. Ciągle jeszcze się dziwię, jak łatwo przychodzi mi na nim chociażby montowanie prostych filmów czy podstawowa obróbka zdjęć do sieci.

Jeśli jesteście ciekawi moich pierwszych wrażeń po rozpoczęciu pracy na Macu i przesiadki z Windowsa, to odsyłam do tego tekstu:

#2 Smartphone

Od ponad 1,5 roku służył mi wytrwale Huawei P8 Lite. W momencie jego zakupu kierowałam się stosunkiem jakości do ceny. „Na szybko” potrzebowałam telefonu do 1000 zł, który spełni kilka kryteriów: będzie działał płynnie, wepnę do niego drugą kartę SIM/kartę pamięci, (a miejsce na dodatkową kartę SIM gdy podróżujecie poza Europą jest baaaardzo przydatne :)), będzie działał na Androidzie (sorry Apple!), obsłuży bez zadyszki aplikacje, z których korzystam, zrobi stosunkowo dobre zdjęcia i nie rozładuje się po kilku godzinach pracy.

Wybrany przeze mnie model Huawei całkiem nieźle sprostał wyzwaniu. Ponadto okazał się telefonem pancernym. Nie zliczę, ile razy roztrzaskałam etui, ile razy wypadł mi z dłoni w trakcie rozmowy, uderzając np. kantem o chodnik/płytki/kostkę brukową lub jak często nieopatrzne szarpnięcie kabla ładowarki powodowało spektakularne bęcnięcie telefonu o podłogę czy meble. A mimo to żyje i ma się dobrze. Jedyny znak po tych harcach to pęknięta szybka w lewym, dolnym rogu – dosłownie jedna „rysa”, która nie wpływa na użytkowanie.

Niedawno poczciwego Huawei zastąpił Google Pixel, który robi oszałamiające zdjęcia, niestety nie mogę się wypowiedzieć o nim w kontekście podróży (jeszcze). Nie mieliśmy jak dotąd większych okazji do wspólnego eksplorowania świata. Za jakiś czas zatem pewnie zrobię tutaj małą aktualizację.

[AKTUALIZACJA 2018] W chwili pisania tej aktualizacji Google Pixel towarzysyz mi już od dobrych 8-9 miesięcy. W tym czasie był ze mną na Litwie, w USA, przemierzył Polskę wzdłuż i wszerz, a już wkrótce zabieram do ze sobą do Hiszpanii. Cierpliwie znosi serie zdjęć i maltretowanie mapy, oraz nawigacji. Przy intensywnym korzystaniu spokojnie wytrzyma większą część dnia. Jeśli do tego dołożymy fotografowanie otoczenia (czyli w moim wydaniu cykanie ok. 800 fotek dziennie na wyjeździe… serio) to bez powerbanka niestety nie mamy nawet co wyruszać w miasto. Jakość zdjęć jest świetna, płynność działania bez zarzutu.

Jedynym minusem tego telefonu w podróży jest brak miejsca na drugą kartę SIM. O ile podróżujecie po Europie i korzystacie z roamingu, to nie macie czym się przejmować. Problem zaczyna się w momencie np. wyjazdu do USA. Wtedy bardziej opłaca się po prostu kupić tamtejszą kartę SIM z pakietem Internetu, aniżeli korzystać z roamingu, którego stawk iw tym wypadku nie należą do najtańszych. W takiej sytuacji musimy po prostu zamienić karty, co jest dosyć uciążliwe – zwłaszcza w podróży.

#3 Aparat

Obecnie korzystam z aparatu Canon GX7 Mark II. Jest mały, lekki, poręczny i łatwo go upakować w plecaku, torebce czy nawet w kieszeni. Swój chrzest bojowy przeszedł ze mną w połowie września, gdy zabrałam go ze sobą na wyjazd do Singapuru. Świetnie się sprawdza zarówno podczas robienia zdjęć jak i nagrywania filmów – także nocą, lub przy słabym oświetleniu.

#4 Zestaw przejściówek

W Europie nie będzie raczej przydatny (poza Wielką Brytanią), ale jeśli wybieracie się do USA lub Azji – warto przygotować się wcześniej. Zwykłą przejściówkę (adapter) do gniazdka można kupić już za ok. 10-20 zł w sklepach typu Media Markt. Gdy wybieram się do kraju, który korzysta z innych gniazdek aniżeli europejskie, jest to jeden z moich najważniejszych punktów na liście – możecie mieć wszak cały zestaw elektroniki, ale co nam z komputera czy telefonu, jeśli nie będziemy w stanie go naładować? ?

Obecnie w podróży korzystam z małego, podręcznego zestawu (takie all in one). Ma w sobie kilka przejściówek, a zajmuje tyle samo miejsca, co jeden standardowy adapter (przejściówki sprytnie wkładają się jedna w drugą… i trzecią… i czwartą… itp. ;)) Uwielbiam takie praktyczne drobiazgi!

#5 Powerbanki

Podczas wyjazdów zawsze mam przy sobie przynajmniej jeden. Takie urządzenia nie zajmują dużo miejsca, a często potrafią uratować skórę, gdy pada nam bateria w telefonie, aparacie czy czytniku, a w pobliżu ciężko o miejsce, gdzie można podładować baterie w standardowy sposób. Ja korzystam z powerbanków Xiaomi – jeden spokojnie pozwala na naładowanie baterii w telefonie i aparacie + zostaje zapas na nagłe potrzeby 🙂

#6 Słuchawki

Kolejny gadżet, bez którego nie ruszam się z domu. Pozwala mi na natychmiastowe „odcięcie się” – czy to w kawiarni, na lotnisku, czy w samolocie. Zakładam słuchawki, odpalam Spotify lub Noisli i mam w nosie cały ten hałas, który generuje otoczenie. Tutaj polecam słuchawki z redukcją szumów – np. takie, od Sony – poczujecie różnicę, oczywiście na plus.

[AKTUALIZACJA] Obecnie w podróż zabieram ze sobą najczęściej słuchawki Apple urBeats Gold. Małe, lekkie, poręczne i zupełnie niepozorne, a doskonale radzą sobie z jakością dźwięku czy wygłuszeniem. Szczegónie doceniam te maleństwa w trakcie lotów, ponieważ świetnie odcinają od hałasu panującego na pokładzie samolotu. Nawet latanie Dashami nie straszne, gdy mam je w kieszeni 😉

Tak wygląda u mnie w wielkim uproszczeniu praca w podróży, a jak to jest u Was? Pracujecie na wyjazdach, czy tylko w biurze / domowym zaciszu? Jakie sprzęty ułatwiają Wam pracę?

Exit mobile version