Macbook – czy warto? Sama jeszcze do niedawna zadawałam sobie to pytanie w obliczu zbliżającej się konieczności wymiany sprzętu. Po wstępnej analizie nie pozostało nic innego, jak przekonać się o tym… na własnej skórze.
Przez ostatnie 3 lata dzielnie służył mi mój Acer v13. Ciągle jeszcze jest niezawodny, mimo, że wcale go nie oszczędzałam. Dzięki dyskowi SSD, i5 i 8GB RAMu pozwalał mi nie tylko mocno go eksploatować pod kątem pracy biurowej, ale także spokojnie radził sobie z pracą w Photoshopie czy nawet w montażu filmów (korzystam z Adobe Premiere).
Z czasem jednak bateria przestała spełniać moje oczekiwania, a praca na Windowsie nie należała do najmilszych doświadczeń. Nieuchronnie zbliżał się moment zmiany Acera na sprzęt, który:
- będzie lekki (lub lżejszy od mojego Acera) – sporo podróżuję i często pracuję poza domem, więc mobilność sprzętu była tu jednym z podstawowych wymogów
- pozwoli mi spokojnie pracować na baterii kilka godzin – jak wspominałam wyżej, sporo podróżuję i pracuję poza domem. Wiele razy słaba bateria zmuszała mnie do przerwania ledwo rozpoczętej pracy np. w trakcie dłuższego lotu, oczekiwania na lotnisku, czy na mieście, gdzie ciężko było o gniazdko w pobliżu.
Acer jeszcze pewnie trochę pożyje, więc spokojnie wystarczy do prac graficznych w domowym zaciszu (w razie potrzeby). Nowy komputer miał być zatem po prostu lekkim, mobilnym sprzętem z dobrą baterią, który pozwoli mi sprawnie ogarnąć wszystkie moje Slacki, Asany, maile, kalendarze i przy tym spokojnie posłuży przez najbliższe 2-3 lata.
Musicie też wiedzieć, że Macbook nie był tutaj moim pierwszym wyborem. Trochę z przekory, bo nie chciałam dołączyć do grona „typowych blogerek”. Bo cóż, wiecie jaki obraz jest popularny w powszechnej świadomości – laska w hipsterskich zerówkach na nosie, z Macbookiem pod pachą, latte ze Starbunia w ręku, próbujaca stworzyć drugiego Vogue’a. Chowając się w swoim ciasnym poglądzie stwierdziłam, że poszukam po prostu kolejnego lapka z WIndowsem, który spełni moje oczekiwania. I tutaj pojawiło się moje pierwsze zaskoczenie…
Dlaczego MacBook a nie kolejny Windows?
Jak wspominałam, nie szukałam mega mocnego kompa tylko czegoś do mobilnej pracy. Rzucając znajomym prośby o rekomendacje, w 90% przypadków padała odpowiedź „Macbook”. Pozostałe 10% odpowiedzi brzmiały w stylu „to Ty jeszcze nie masz Maka?!”
Poza tym wiele osób przekonywało mnie, że jeśli nie teraz, to zapewne za jakiś czas i tak skończę z jabłuszkiem pod pachą. Bo podobno w mojej branży nie ma innej alternatywy 😉 Zaintrygowana opiniami znajomych postanowiłam wziąć tę opcję pod uwagę (tym bardziej, że już wcześniej pracowałam na służbowym Macbooku i dosyć miło wspominam ten epizod). Postanowiłam zatem sprawdzić. Macbook – czy warto? Czy sprawdzi się w moim przypadku?
MacBook Air – u kogo się sprawdzi?
Co robi Geek Cat przed podjęciem decyzji o zakupie? Oto mój scenariusz działania 😉 Przejrzałam dostępne modele Macbooków. Zapoznałam się z recenzjami. Następnie, wybrałam się po poradę do kumpli, którzy tworzą aplikacje na iOS i żadne urządzenie z jabłuszkiem nie ma przed nimi tajemnic. Zapytałam o opinię także narzeczonego – w końcu jest blogerem technologicznym. Ostatecznie, po potwierdzeniu swoich przypuszczeń stwierdziłam, że się poddaję.
I nie, nie mam tu na myśli rezygnacji z zakupu! Przeciwnie – po swoim „researchu” nie znalazłam przemawiających do mnie argumentów, które zepchnęłyby Macbooka z pozycji lidera mojego prywatnego rankingu. Spełniał dosłownie wszystkie kryteria i w dodatku wypadał najlepiej na tle innych zawodników.
Jeśli zastanawiacie się nad Macbookiem (czy warto zainwestować w ten sprzęt) i przy tym:
- dużo podróżujecie
- sporo pracujecie na mieście
- szukacie lekkiego sprzętu
- z dobrą baterią
- które po prostu z Wami współpracuje, nie wyskakując z crashem czy aktualizacją w najmniej oczekiwanym momencie
- cenicie sobie estetykę i niezły design
- a w pracy korzystacie głównie z przeglądarki, czy usług jak Evernote, Slack, Dokumenty Google, mail itp.
to Macbook Air będzie naprawdę dobrym wyborem. To po prostu sprzęt, który będzie Wam dobrze i bezproblemowo służył, a workflow jaki oferuje wart jest po prostu swojej ceny.
MacBook – czy warto? Sprawia świetne pierwsze wrażenie, ale…
Słyszałam sporo o całym tym „emejzingu”Apple ale podchodziłam do tego tematu ze sporym dystansem. Po zakupie po prostu chciałam rozpakować swoją nową zabawkę i tutaj kolejne zaskoczenie. Sposób w jaki Macbook był zapakowany, już na starcie przyznał mu solidnego plusa. Wiecie, swojego poprzedniego kompa kupowałam 3 lata temu. Był PO PROSTU zapakowany. Kawałek kartonu, gąbki, folia ochronna. Opakowanie jak opakowanie. I tutaj wchodzi Macbook, cały na biało… 😉
Nawet ja, osoba z dystansem do tematu jabłuszek, przyznaję – wszystko było naprawdę fajnie dopracowane i przemyślane. Czułam się trochę jak w mała dziewczynka , która rozpakowuje prezenty w Gwiazdkę.
Samo wykonanie komputera także sprawia niezłe wrażenie. Minimalistycznie, optymalnie, bez zbędnej przesady. Bardzo w moim stylu. W dodatku nie martwisz się wrzucaniem systemu – naciskasz guzik „Power” i twój Macbook jest gotowy do pracy. Sama praca na tym urządzeniu to także czysta przyjemność. Wszystk po prostu świetnie działa. Tylko tyle i aż tyle.
Macbook Air ma także swoje minusy
Powiecie zapewne, że czepiam się szczegółów, ale pierwszym, sporym dla mnie minusem jest design większości aplikacji. Serio. Jestem przyzwyczajona do minimalizmu i prostoty. Korzystam głównie z usług i aplikacji od Google, które są bardzo spójne i utrzymane w nurcie material design. Natomiast po odpaleniu Macowego kalendarza czy innych domyślnych aplikacji miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie o jakieś 5-10 lat wstecz. Pracuję głównie w przeglądarce, więc to nie jest dla mnie spory problem, ale jeśli Wy przykładacie do takich szczegółów sporą uwagę, to jednak może Was to trochę uwierać (przynajmniej na początku).
Kolejną rzeczą, która na samym początku da się we znaki każdemu, kto przesiada się z WIndowsa, będzie… układ klawiszy. Niby generalnie są bardzo podobne, ale w Macach pojawia nam się klawisz Command (taki odpowiednik Windowsowego Ctrl) i w dodatku jest umiejscowiony tuż za spacją. Wiele razy już złapałam się na tym, że chcąc wbić polski znak wrzucałam Command przez pomyłkę… Podobnym minusem dla początkujących mogą być zupełnie inne skróty klawiaturowe, których po prostu trzeba się nauczyć na nowo.
Trzecią rzeczą, która może wprawić Was w zdziwienie jest… brak wejścia HDMI. Aby podpiąć się np. do dodatkowego monitora, musicie użyć przejściówki z Thunderbolt na HDMI. W sprzęcie z tej półki brak tego wejścia jest nie tylko irytujący (sama bardzo często pracuję z dodatkowym monitorem) ale także dla mnie, jako konsumenta, niezwykle upierdliwy. Jeśli to kwestia hajsu, to chętnie dopłaciłabym te 100 zł (bo tyle w przybliżeniu kosztuje przejściówka o ile dobrze pamiętam) do komputera, byle tylko nie nosić ze sobą dodatkowego kabla.
Macbook – czy warto go kupować?
Minusy, o których wspomniałam wyżej są według mnie do przełknięcia. Do klawiatury czy designu zapewne szybko można się przyzwyczaić (ja właśnie sprawdzam ile mi to zajmie). jeśli korzystacie z drugiego monitora, to i przejściówka jest do przełknięcia. Macbook Air to jednak przede wszystkim naprawdę sprawna, mobilna maszyna, która pozwoli nam spokojnie pracować na naprawdę dobrych zasadach. Na pewno jeszcze pokuszę się o recenzję po nieco dłuższym czasie spędzonym z tym sprzętem. Sama jestem ciekawa, jaka będzie moja opinia po kilku miesiącach. Czy te minusy nie będą mi przeszkadzać? Czy może się przyzwyczaję? A może Macbook Air urzeknie mnie czymś, czego jeszcze w nim nie poznałam? Zobaczymy!
Ktoś z Was korzysta z Macbook Air? Czy warto? Jak go oceniacie? Dajcie znać w komentarzach!
Zobacz też: