Geniusz, medycyna, narkotyki. Gdybyśmy bawili się w słowne kalambury i do ogrania byłaby kategoria „serial”, zapewne tak zapowiadałbym serial Dr House. I niemal wszystko jasne – wszystko bowiem kręci się wokół geniuszu bohatera, medycyny i narkotyków. Narkotyku właściwie.
Koniec serialu Dr House nastąpił niemal 10 lat temu, w roku 2012. I był to koniec w mojej ocenie tragiczny – odrobinę dla głównego bohatera (ale to tylko bohater), najbardziej dla całego, doskonałego mimo wszystko serialu. Mało było produkcji, które by mnie tak wciągnęły jak Dr House właśnie. Być może dlatego, że uwielbiam seriale medyczne (nie romantyczno-medyczne). I może dlatego, że tak oryginalnej produkcji tego typu, nie było i raczej nie będzie.
2 Złote Globy dla serialu medycznego to całkiem sporo, choć to żaden benchmark. Ktoś w końcu przypomniał sobie, że serial medyczny wcale nie musi wyglądać jak kalka „Ostrego Dyżuru”. David Shore wpadł na pomysł, by na pierwszy plan wysunąć lekarza. Nie każdego, ale tego jednego. Człowieka, który świetnie (choć osobliwie) wykonuje swoją robotę. I sam wymaga pomocy. To nawet widać. Ktoś, kto tę produkcję ogląda w sposób płytki, będzie tylko śmiać się z ponurych żartów głównego bohatera. Gdy wejdziemy w temat głębiej, można poczuć do niego nie tylko kulturową sympatię, ale i współczucie (choć to tylko bohater).
Kim jest dr House? Anatomia tragedii
Dr Gregory House jest diagnostą (specjalność: nefrolog / choroby zakaźne) w fikcyjnym szpitalu uniwersyteckim Princeton – Plainsboro osadzonym w New Jersey. Wyrzucano go z co najmniej kilku takich placówek ze względu na szalone metody medyczne, niesubordynację i ordynarny czasami humor, połączony ze skandalicznym stylem działania. W pacjentach nie widzi ludzi, lecz zagadki do rozwiązania. Jest w stanie zaryzykować ich życie, by rozwikłać zagadkę, jaka przysłania mu drogę do odpowiedzi na pytanie: „co im dolega?”.
Wychodzi ze słusznego założenia, że wszyscy kłamią – a szczególnie pacjenci. Ze względu na zawał mięśnia czworogłowego uda, chodzi o lasce. Doświadcza również bardzo silnego bólu z tego powodu. Przewlekle zażywa Vicodin, od którego jest uzależniony, z dwóch powodów. Po pierwsze używa go już długo, a po drugie – na pewno ma skłonność do nadużywania substancji psychoaktywnych.
W szpitalu, gdzie rzecz jasna pracuje, przewodzi zespołowi lekarzy w dywizji diagnostycznej. Przez ten zwariowany w wielu momentach twór przewija się wielu specjalistów: Eric Foreman, Allison Cameron, Robert Chase, Trzynastka, Kutner, Martha Masters, Chi Park, Chris Taub, Jessica Adams. Postacie często skomplikowane, posiadające za sobą pewien sekret, który dla House’a jest odskocznią od zagadek medycznych. Ich odkrywanie oraz ukazywanie słabości każdego ze swoich podwładnych nierzadko doprowadza do istotnych spięć w konstrukcji relacji House’a z zespołem.
Dr Gregory House ma w zwyczaju mieć gdzieś swoich pacjentów jako ludzi. Uważa, że ich działania zwyczajnie utrudniają mu pracę i stara się ich przechytrzyć – ponownie często ujawniając ich osobiste słabości lub istotne przyczyny, dla których zachorowali. Po wszystkim często dobitnie mówi im, że są głupi. House zasadniczo lubi udowadniać ludziom, że albo są głupi, albo są hipokrytami. Nie czuję się dzięki temu szczęśliwszy – po prostu poszukuje bodźców, których brakuje mu w prawdziwym życiu, albo to życie które ma – nie jest w stanie mu ich zapewnić.
Vicodin, od którego jest uzależniony, nie jest tylko lekiem przeciwbólowym w sensie uśmierzania bólu fizycznego. Vicodin u House’a leczy również ból psychiczny, który przeżywa z różnych powodów. Sadystyczny ojciec (co do którego House dowiaduje się, że nie jest jego biologicznym ojcem), częsta zmiana miejsc zamieszkania (chaotyczny, pofragmentowany dom), bolesne rozstania powodują, że Gregory House zamyka się w niedostępnej dla ogromnej większości skorupie. Ci, których dopuszcza do środka często doświadczają podobnych obelg jak cała reszta (do czasu kolejna duża część ma do niego pewną cierpliwość). House powoduje, że ludzie odsuwają się od niego. A jednocześnie próbuje ich złapać, gdy odchodzą.
Jego jedynym przyjacielem jest onkolog James Wilson pracujący w tym samym szpitalu. Regularnie znosi wybryki House’a, a także próbuje bronić go, gdy dopuszcza się czegoś absurdalnie obscenicznego. Warto zwrócić na szczególną znajomość z dr Lisą Cuddy, która w większości sezonów jest dyrektor medyczną szpitala: ona stara się hamować House’a w szalonych pomysłach, które mogą narazić pacjentów na śmierć, a szpital na konsekwencje prawne. Wilson stara się być wtedy mediatorem. Kończy się to z reguły tym, że House i tak robi co chce – kłamiąc, oszukując, uprawiając z Cuddy intelektualne zapasy. House pod adresem Cuddy dopuszcza się czasami bardzo seksistowskich, nacechowanych silnie seksualnie uwag.
Dr House i Vicodin – ćpanie romantycznie obsceniczne
Seriale to odrobinę teatr i trzeba im pewne rzeczy wybaczyć. Widok lekarza, który podrzuca sobie tabletki i łapie je do ust na korytarzu szybko skończyłby się dziką awanturą nawet w czasach przez mocnym upowszechnieniem się internetu w telefonach. Vicodin i House to związek, z którego główny bohater wynosi względny spokój psychiki i mniejszy ból nogi. Vicodin natomiast wydziera z Gregory’ego raz po raz godność, pogrążając go w opioidowym szaleństwie.
Vicodin to lek przeciwbólowy zawierający paracetamol oraz hydrokodon. O ile APAP-em nikt jeszcze się nie uszczęśliwił, tak już hydrokodonem można na pewno. Podany doustnie, działa 1,5 razy mocniej od morfiny. Połączenie z paracetamolem ma wzmacniać efekt analgetyczny, ale i powstrzymywać przed nadużywaniem leku, bo paracetamol w wysokich dawkach jest toksyczny dla wątroby. Czy House’a to powstrzymuje? Nie bardzo. Gdy ból jest nadzywczaj silny – House nie ma problemu z tym, żeby uderzyć w morfinę. Poza eksperymentami medycznymi na pacjentach, uprawia również takowe na samym sobie – mając pewną teorię i niesamowitą wiedzę na temat medycyny.
Hydrokodon powoduje silne uspokojenie, oddalenie lęków. Istotnie uśmierza ból fizyczny i psychiczny. Wprowadza w błogi stan obojętności na problemy, poprawia nastrój. Dostarcza szczęścia z zewnątrz. Zastępuje endorfiny w organizmie. Hydrokodon, jak chodzi o rodzaj substancji (opioid) jest w tej samej grupie co heroina, morfina, kodeina. Działa na receptory opioidowe, które wchodzą w cały układ opioidowy organizmu – reguluje on nastrój, zarządzanie bólem ustroju, perystaltykę jelit: między innymi. Gdy przestajemy dostarczać opioid z zewnątrz, organizm nie produkuje przez jakiś czas własnego regulatora (endorfin), co skutkuje wprost bardzo nieprzyjemnym zespołem abstynencyjnym, od którego człowiek panicznie ucieka.
W ćpaniu nie ma nic romantycznego. Człowiek zwyczajnie bierze, żyje, bierze i tak w kółko. Tylko, że coraz mniej jest w tym układzie życia – po czasie – a coraz więcej ćpania. House ćpa i do pewnego czasu wydaje się nie mieć z tego powodu nieprzyjemności. Raz próbuje przestać brać samodzielnie, ale nie udaje mu się, bo dopada go zespół abstynencyjny. Ostatecznie, opioid sprowadza go na skraj szaleństwa (co odrobinę mnie dziwi, opioidy nie powodują raczej omamów nawet po długim okresie ich nadużywania), aż w końcu trafia na odwyk. Jak jest dalej – warto obejrzeć.
Czytaj również: 12-tygodniowy rok – zobacz, jak podkręcić swoją skuteczność dzięki jednej prostej wskazówce
Dr House – geniusz i cięty język
Gdy wszyscy inni zawodzą – House znajduje często rozwiązanie medycznego problemu, ratując ludzkie życie. Przy okazji nawrzuca pacjentowi, jego rodzinie, zespołowi, Cuddy i jeszcze komuś. Wszystkim udowodni, że albo się mylą, albo że są głupi. Zrobi to przy okazji w tak wyrafinowany sposób, że każdemu brakuje słów. Widz wtedy otwiera oczy, potem śmieje się sam do siebie.
Mnóstwo obscenicznych żartów ucieka odrobinę przy okazji polskiego lektora, ale odrobina smaczków pozostaje. Sprawę ratują żarty sytuacyjne – między innymi gdy do przychodni przychodzi pacjentka, której inhalator nie pomaga. Gdy House prosi ją zaciekawiony, by pokazała jak go używa… cóż. To trzeba zobaczyć.
Geniusz House’a ujawnia się głównie w momencie, gdy w niewyjaśniony sposób, nagle się zamyślając wpada na rozwiązanie zagadki. I właściwie taki schemat przewija się przez cały serial. W momencie, gdy na emisję odcinków czekało się tydzień – to nie przeszkadzało. Binge watching jednak powoduje, że taka formuła zaczyna nudzić. Sprawę jednak ratuje generowana u widza ciekawość postaci oraz różnorodność wątków oraz same zagadki. Gdy ktoś lubi łamigłówki, sam zaczyna dociekać, czy to tym razem toczeń, czy też nie toczeń.
Przy okazji, główny bohater jest niezwykle utalentowany lingwistycznie oraz muzycznie. Doskonale gra na gitarze oraz pianinie, włada m. in. językiem hiszpańskim i japońskim. Potrafi robić magiczne sztuczki i jest znakomitym pokerzystą oraz szachistą. Swoje rozumowanie opiera na wspominanej przez niego dedukcji (zupełnie jak Sherlock Holmes, z którym ma bardzo dużo wspólnego w formie serialowych easter eggów), chociaż tak na dobrą sprawę – jest to nieco inna forma docierania do rozwiązania – indukcja.
House uwielbia również dobrą muzykę – sam gra, a nawet komponuje (co jest istotnym wątkiem jednego z odcinków). Ciekawych utworów muzycznych jest sporo w serialu: fani tego typu dzieł kultury nie będą raczej zawiedzeni.
Sprawdź także: Dolina Krzemowa na żywo jest lepsza niż w serialu
Dr House – świetny serial, który źle się skończył
Dr House wsysa jak odkurzacz i pozwala lubić konkretne postacie. Głównego bohatera zazwyczaj odrobinę szkoda, odrobinę się mu zazdrości, a i trochę człowiek mu kibicuje: żeby sobie odrobinę poukładał życie lub żeby mu wyszło w romansie. Albo żeby doszedł do celu z kolejną medyczną łamigłówką. Poza odrobinę naiwną konwencją samego serialu (choć bardzo dobrą) oraz bardzo, bardzo słabym zakończeniem – nie mam innych zarzutów. Zdecydowanie warto obejrzeć, jeżeli ktoś nie widział.
Dr House – gdzie oglądać?
Na GeekCat nie podajemy linków do stron, na których serial Dr House obejrzycie nielegalnie. Można to zrobić, my jednak tego nie polecamy. Obecnie, serial Dr House możecie obejrzeć w platformie Amazon Prime, jednak jest tam jedynie wersja z polskimi napisami. Brakuje niestety lektora: osoby, które nie lubią seriali oraz filmów z napisani, będą zawiedzione.
Serial można zakupić również na BluRay z lektorem, jednak cena wszystkich sezonów jest kosmiczna wręcz. Ponad 500 złotych za wszystkie 8 sezonów to… cóż.